poniedziałek, 31 października 2011

Pełnia szczęścia

Niektórzy ludzie potrafią być szczęśliwi bez względu na okoliczności.

Co sprawia, że żyjący w biedzie, dotknięci inwalidztwem czy odrzuceni przez innych mimo wszystko potrafią cieszyć się życiem? Jakie są uwarunkowania subiektywnego szczęścia? Jedno z podejść badawczych zakłada, że można je osiągać dzięki zdolności do refleksji, poszukiwania wartości, pielęgnowania cnót.

W takim nurcie Maria Jarymowicz i Dorota Jasielska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego badały zależności pomiędzy oceną znaczenia wyodrębnionych przez siebie kategorii emocji jako wyznaczników ludzkiego szczęścia a stopniem deklarowanego poczucia szczęścia.

Do pierwszej grupy zaliczone zostały emocje o genezie automatycznej, które zależą od wrażliwości danej osoby na różne bodźce oraz od stosunku do włas­nych doznań; do drugiej – emocje o genezie refleksyjnej, które są bardziej subiektywne, bo zależą od świadomego wyboru określonych wartości i cnót. Emocje o genezie automatycznej mogą mieć charakter homeostatyczny lub hedonistyczny, natomiast emocje o genezie refleksyjnej mogą być związane z realizacją standardów >ja< lub z pojmowaniem dobra. Autorki zakładają, że tak zwana pełnia szczęścia może być osiąg­nięta dzięki zdolności do doświadczania obu typów emocji.

Z badania wynika, że osoby deklarujące wyższy poziom szczęścia wskazują na oba typy emocji, podczas gdy badani deklarujący jego niższy poziom jako główne źródło wskazują tylko emocje automatyczne. Potwierdza to hipotezę badawczą zakładającą, że docenianie różnorodnych źródeł emocji pozytywnych przybliża stany, które można nazwać poczuciem pełni szczęścia.

Wyniki badania opublikowano w „Czasopiśmie Psychologicznym” (2011, t. 17, nr 1, s. 87–95). 
Źródło: http://www.charaktery.eu/

sobota, 29 października 2011









Jest wystarczająco dużo światła dla tych, którzy pragną zobaczyć,  i wystarczająco dużo ciemności dla tych, którzy mają odwrotne upodobania.

- Blaise Pascal -






poniedziałek, 24 października 2011

Motyl i walka

Pewnego dnia na leśnej polanie mały niebieski motylek zaczął wykluwać się z kokonu; mężczyzna, który akurat tamtędy przechodził, usiadł i przyglądał się, jak motyl przeciska swoje ciało przez ten malutki otwór.

I wtedy motylek zaprzestał walki o swoją wolność, zatrzymał się. Tak jakby zaszedł tak daleko, jak mógł i dalej już nie miał sił. Więc mężczyzna postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon. Dzięki temu motyl zrzucił go bez problemu. Miał za to wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła.

Mężczyzna kontynuował obserwację. Spodziewał się, że za chwilę motyle skrzydła  zaczną grubieć, powiększać się, dzięki czemu motyl będzie mógł fruwać po łąkach pełnych kwiatów. Jednak tak się nie stało! Motyl spędził resztę życia, czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Do końca życia nie był w stanie latać. Człowiek w całej swej życzliwości i dobroci nie przypuszczał, że swoją pomocą może mu zaszkodzić. Walka motyla z kokonem była bodźcem dla jego skrzydeł, dzięki któremu był w stanie pokonać opór i zacząć latać.

Czasem walka z przeciwnościami jest nam w życiu potrzebna, abyśmy mogli wzmocnić się na różne trudy życia. Bez problemów nie bylibyśmy tak silni, jakbyśmy mogli. Nie bylibyśmy zdolni do latania. 
 
 
 

sobota, 22 października 2011

poniedziałek, 17 października 2011

Cztery świece

Cztery świece, płonąc, spalały się powoli. Wokół panowała taka cisza, że można było usłyszeć jak szeptem ze sobą rozmawiają.

Pierwsza mówiła:
"Ja symbolizuję Pokój, ale ludzie nie potrafią sprawić by zapanował pokój: właściwie myślę, że nie pozostaje mi nic innego do zrobienia jak zgasnąć!" Tak też uczyniła. Powolutku, spokojnie świeca zgasła zupełnie.

Druga powiedziała:
"Ja jestem Wiarą - niestety jestem całkowicie bezużyteczna. Ludzie nie chcą wiedzieć o mnie i dlatego nie ma sensu bym pozostawała zapalona." Ledwie skończyła mówić, delikatny wietrzyk powiał i zgasił świecę.

Bardzo smutnym głosem trzecia świeca dodała:
"Ja jestem Miłość. Nie mam już dłużej siły, by płonąć. Ludzie nie doceniają mnie i nie rozumieją, jak jestem ważna w ich życiu. Co gorsza - oni nienawidzą tych, którzy ich najbardziej kochają, nie potrafią docenić wartości uczuć własnej rodziny." I bez czekania na inne, świeca zgasła.

W tym momencie...  do pokoju weszło małe dziecko i zobaczyło trzy zgaszone świece. Przelęknione prawie całkowitą ciemnością, krzyknęło: "Co robicie!!! Musicie pozostać zapalone, boję się ciemności!!!" i wybuchło płaczem.

Na to czwarta świeca z zatroskaniem odezwała się:
"Nie bój się, nie płacz. Dopóki ja jestem zapalona, możemy zawsze na nowo rozpalić trzy pozostałe świece: Ja jestem Nadzieja". Z oczami błyszczącymi i spuchniętymi od łez, dziecko wzięło świecę symbolizującą nadzieję i zapaliło trzy zgaszone świece.
 
A więc zróbmy wszystko, aby nigdy nie zgasła w naszych sercach Nadzieja... 
I byśmy, tak jak to dziecko, w każdym momencie  potrafili rozpalić na nowo naszą Wiarę, Pokój i Miłość! 

 

środa, 12 października 2011

Mózg jest optymistą

Około 80 proc. ludzi jest optymistycznie nastawiona do świata, choć nie wszyscy by tak o sobie powiedzieli. Mózgi tych ludzi intensywniej pracują, przyswajając pozytywną informację niż negatywną. Dobre wieści traktują też bardziej serio - pisze BBC 

Dr Tali Sharot z University College London, główna autorka opublikowanych w piśmie Nature Neuroscience badań podaje przykład: badany optymista szacuje, że ma 10 proc. ryzyka, że zachoruje na raka. Pesymista oblicza ryzyko na 40 proc. Następnie dowiadują się od prowadzącego eksperyment, że prawda jest taka, że ryzyko jest na poziomie 30 proc. Po pewnym czasie znów odpowiadają na to samo pytanie. Pesymista szacuje swoje ryzyko na 31 proc., optymista - tylko nieznacznie powyżej 10 proc.

Choć zagrożenie chorobą jest u nich takie samo i oboje usłyszeli tę informację, nadal żyją w innym świecie.

Naukowcy badali u 14 osób pracę mózgu wynikającą z bardziej lub mniej optymistycznego nastawienia do życia przy użyciu skanera mózgu. Badacze są zgodni, że dobre podejście do życia znacząco wpływa na nasze zdrowie, w swojej pracy przywołują m. in. badania robione na ok. 100 tys. kobiet świadczące o tym, że optymistki o wiele rzadziej chorują na serce.

Jest jednak jedno "ale": niepoprawni optymiści czasem nie doszacowują ryzyka. Jeśli lubią palić - palą, bo przecież i tak oni nie zachorują na raka.

Lepiej widzieć szklankę do połowy pustą czy do połowy pełną?



Źródło: Gazeta Wyborcza

wtorek, 11 października 2011

...

Chcę, żebyś mnie słuchał, ale mnie nie osądzał
Chcę, żebyś wyrażał swoje zdanie, ale nie doradzał mi.
Chcę, żebyś mi ufał, ale nie domagał się ode mnie.
... Chcę, żebyś mi pomagał, ale bez intencji decydowania za mnie.
Chcę, żebyś o mnie dbał, ale nie odbierał mi znaczenia.
... Chcę, żebyś na mnie patrzył, ale nie stosował projekcji swoich spraw na mnie.
Chcę, żebyś mnie obejmował, ale mnie nie dusił.
Chcę, żebyś mnie zachęcał, ale mnie nie popychał.
Chcę, żebyś mnie wspierał, ale nie brał mnie na swoje barki.
Chcę, żebyś mnie chronił, ale mnie nie oszukiwał.
Chcę, żebyś się do mnie zbliżał, ale nie napadał na mnie.
Chcę, żebyś znał moje sprawy, te, które wcale Ci się nie podobają.
Chcę, żebyś je akceptował i nie starał się ich zmieniać.
Chcę, żebyś wiedział, że DZIŚ możesz na mnie liczyć....
bez żadnych warunków.

Jorge M. Bucay
(definicja miłości przyjaciół, partnerów, rodziców i dzieci....)

piątek, 7 października 2011

Ojciec, syn i... osioł

"Pewnego dnia ojciec z synem wybrali się na targ do miasta. Ojciec wsiadł na osła, a syn szedł obok niego. Szli przez pustynię. Gdy weszli do miasta, słyszeli, jak ludzie mówili: Patrzcie, jaki ojciec! Syn idzie, a on jedzie sobie na ośle. Ojciec zsiadł z osła i na osła wsiadł syn. I wtedy słyszeli, jak inni ludzie mówili: Patrzcie, jaki syn! Ojciec idzie, a on jedzie sobie na ośle. Wtedy syn zsiadł z osła i prowadził go za sobą. I zobaczyli to inni ludzie i powiedzieli : Patrzcie, jacy głupcy! Mają osła i nie jadą na nim, tylko go prowadzą za sobą. Wtedy ojciec z synem wzięli osła i zaczęli go nieść. Zobaczyli to inni ludzie i powiedzieli: Patrzcie, jacy głupcy! Mają osła i nie jadą na nim, tylko go niosą. Ojciec z synem postawili osła na ziemi, po czym wsiedli na niego razem i ruszyli. Zobaczyli to obrońcy praw zwierząt i i powiedzieli: Co za głupcy! W dwóch jadą na ośle. Zamęczą osła. Trzeba coś zrobić, żeby pomóc temu biednemu zwierzęciu."

I gdybym chciał się przypodobać wszystkim ludziom, to bym chyba zwariował...

źródło: Paulo Coelho "Alchemik"

sobota, 1 października 2011

...


Źródło:
http://www.thisiswhatididtoday.com/?cat=4&paged=4